Grupa Oto:     Bolesławiec Brzeg Dzierzoniów Głogów Góra Śl. Jawor Jelenia Góra Kamienna Góra Kłodzko Legnica Lubań Lubin Lwówek Milicz Nowogrodziec Nysa Oława Oleśnica Paczków Polkowice
Środa Śl. Strzelin Świdnica Trzebnica Wałbrzych WielkaWyspa Wołów Wrocław Powiat Wrocławski Ząbkowice Śl. Zgorzelec Ziębice Złotoryja Nieruchomości Ogłoszenia Dobre Miejsca Dolny Śląsk

Bolesławiec
W wojnie i pokoju…

     autor:
Share on Facebook   Share on Google+   Tweet about this on Twitter   Share on LinkedIn  
Od dawien dawna koń wiernie towarzyszy człowiekowi, nigdy też nie brakowało prawdziwych miłośników tego pięknego, pożytecznego zwierzęcia – i to zarówno wśród „maluczkich”, jak i „wielkich” tego świata. Malarze oraz rzeźbiarze w swoich dziełach utrwalali jego harmonijne proporcje, kawalerzyści różnych armii i cywilni wielbiciele hippiki traktowali go jak najbliższego przyjaciela.
W wojnie i pokoju…

W wojnie i pokoju…
kliknij na zdjęcie, aby powiększyć.W wojnie i pokoju…
kliknij na zdjęcie, aby powiększyć.W wojnie i pokoju…
kliknij na zdjęcie, aby powiększyć.

Na rozpętywanych wojnach, stając się mimowolnym uczestnikiem ludzkich konfliktów, cierpiał na równi ze swoim panem ból, głód, chłód i poniewierkę. W cieniu dorodnych arabów i przedstawicieli innych szlachetnych ras cichy żywot wiodły „pospolite” szkapiny, mozolnie i z poświęceniem, za garść siana bądź owsa przez wiele lat ciężko pracujące, by często dokonać żywota w jakiejś smętnej jatce…

Elementem zdobiącym nasz narodowy panteon będą zawsze wyraziste wizerunki bojowych rumaków, bowiem konie w szczególny sposób wpisały się w historię Polski, a naród nasz otaczał je zazwyczaj ogromną sympatią. Nosiły na swych grzbietach wojów Chrobrego, husarzy szarżujących z szumem przymocowanych do zbroi skrzydeł, barwnie odzianych kawalerzystów w służbie Napoleona pod Somosierrą czy wreszcie szwoleżerów, ułanów i strzelców konnych Drugiej Rzeczypospolitej, broniących Ojczyzny w roku 1920 i 1939.

Trzeba tu przypomnieć o krzywdzących, obraźliwych, z gruntu fałszywych, wręcz haniebnych mitach, oficjalnie rozpowszechnianych w kraju przez kilka dziesiątków lat po drugiej wojnie światowej. Przedstawiały one przedwrześniową, polską kawalerię jako anachroniczne wojsko, na paradach wywijające lancami i szabelkami - ale nie odpowiadające wymogom ówczesnego pola walki. Te głoszone oficjalnie bzdury za cel stawiały sobie ośmieszenie i zohydzenie przedwojennej Polski.

Wierzchowce służyły bowiem żołnierzom II RP jako środek indywidualnego transportu, szwadrony konnicy, będące odpowiednikami kompanii piechoty (nieco mniej liczebne) walczyły w spieszeniu, dysponowały doskonałymi, ciężkimi karabinami maszynowymi polskiej produkcji, przewożonymi na wozach zwanych taczankami - oraz innym uzbrojeniem i wyposażeniem, nie ustępującym ówczesnym armiom, w tym niemieckiej.

Z bronią pancerną wroga rozprawiano się nie za pomocą szabel, lecz świetnych działek 37 mm Bofors L/45/M, a bezmyślne, szaleńcze szarże na hitlerowskie czołgi wymyślili goebbelsowscy propagandziści. Pretekst do tego dało przypadkowe, wymuszone zaskoczeniem starcie pod Krojantami. W PRL-u chętnie te bzdurne mity wykorzystano, ukazując ofiarnych, patriotycznych przedwrześniowych dowódców polskich głównie jako źle wyszkolonych, szafujących bez skrupułów żołnierską krwią „sanacyjnych oficerków”. A ludzie ci w najtrudniejszych chwilach dawali przykład największego poświęcenia i odwagi tudzież znajomości sztuki wojennej, prawdziwej wierności Polsce...

Dzisiaj, mimo lawinowego rozwoju techniki koń nadal jest człowiekowi bliski i w wielu dziedzinach życia wręcz niezastąpiony. Niestety, od czasu do czasu można napotkać informacje o zwyrodniałym bestialstwie niektórych człekokształtnych indywiduów, w sposób barbarzyński i haniebny zadających potworne cierpienia tym – a także innym - zdanym na ich „łaskę” zwierzętom.

W powiecie bolesławieckim funkcjonuje obecnie kilka pięknych stadnin, umożliwiających kontakt z rumakami rozlicznym miłośnikom konnej jazdy. Z dawno minionych czasów pozostała natomiast zewnętrzna resztka dużego cmentarza zwierząt w Kliczkowie. Swoje ostatnie miejsce znalazły tam niegdyś nie tylko wierzchowce, ale także ulubione psy przedwojennych właścicieli okolicznych dóbr i zamku.

To niewątpliwie piękne świadectwo ludzkiego umiłowania tych szlachetnych zwierząt - bywało i bywa jednak, że nieporównywalnie większego, niż współczucie i zrozumienie dla znojnej egzystencji żyjących obok nas w nędzy - a nawet upodleniu - bliźnich...

Niegdyś widok konia stanowił na wsiach obraz powszechny, obecnie w zagrodach rolników stoją głównie traktory i zmechanizowane maszyny. Ewentualne pojawienie się na ulicach miasta wozu drabiniastego lub bryczki stanowi nie lada sensację. Piękne, zadbane konie są dzisiaj głównie współuczestnikami sportowych i rekreacyjnych zmagań pasjonatów jeździectwa.

Stadniny, także na ziemi bolesławieckiej, cieszą się coraz większym zainteresowaniem i powodzeniem wśród mieszkańców miasta i okolicy. Przed rokiem 1945 w dawnym powiecie także istniało kilka towarzystw jeździeckich. „Stowarzyszenie Konnej Jazdy” od dziewiętnastego wieku funkcjonowało w Ocicach. Zapewne to z tamtych czasów w głębi puszczy przetrwała w ściółce leśnej skorodowana podkowa, niewątpliwie wykuta przed laty w którejś z miejscowych kuźni.

Trzeba mieć nadzieję, że konie nie znikną nigdy z nowoczesnego krajobrazu. Byłaby to bowiem wielka strata.


Zdzisław Abramowicz



Dzisiaj
Czwartek 28 marca 2024
Imieniny
Anieli, Kasrota, Soni

tel. 660 725 808
tel. 512 745 851
reklama@otomedia.pl


OtoZgorzelec.pl © 2007 - 2024 Otomedia sp. z o.o.
Redakcja  |   Reklama  |   Otomedia.pl