Obie ekipy uległy w swoim inauguracyjnym spotkaniu. Zgorzelczanie sensacyjnie przegrali z beniaminkiem ligi – Górnikiem Wałbrzych, a warszawiacy, choć napędzili sporego stracha Prokomowi, to ostatecznie z parkietu zeszli pokonani. - Polonia jest silna, podobnie jak każdy inny przeciwnik. Z resztą, warszawiacy pokazali w meczu z Prokomem, że są w stanie wygrywać z dobrymi drużynami – mówi przed meczem Iwo Kitzinger, rzucający PGE Turowa.
Kluczowym elementem może być dyspozycja dnia. Jeżeli podopieczni Wojciecha Kamińskiego w przygranicznym mieście będą trafiać z taką skutecznością, jak w sobotnim meczu na własnym parkiecie, to PGE Turów może być w sporych opałach, bowiem zespół prowadzony przez Saso Filipovskiego odczuwa jeszcze trudy obozu i jest dopiero w końcowej fazie przygotowania. Największe zagrożenie mogą stanowić gracze obwodowi stołecznego klubu. Carlos Rivera w poprzedniej kolejce trafił sześciokrotnie za trzy, a Norman Richardson to samo uczynił cztery razy. - Polonia jest to strasznie nieobliczalny zespół, który nastawia się na rzuty z dystansu i na bieganie – mówi Robert Witka, skrzydłowy wicemistrzów Polski.
Siłą napędową klubu ze Zgorzelca są przede wszystkim David Logan i Thomas Kelati, którzy w sobotę rzucili w sumie 38 punktów. Amerykanie w środę nie będą mieli łatwego życia, bowiem każda obrona rywali będzie skupiać się właśnie na nich.
Więcej na stronach PGE Turów Zgorzelec