Powybijane szyby, powycinane kraty zabezpieczające. Tak wygląda budynek po byłym dworcu PKP w Zgorzelcu, a taki wygląd ani nie jest atrakcyjny dla turystów, ani nie przynosi chluby mieszkańcom miasta. Można by rzec – obraz nędzy i rozpaczy.
– Odpowiedzialny za to jest właściciel, to jest prywatny inwestor, który mniej więcej 2 lata temu kupił dworzec – mówi Renata Burdosz, rzecznik urzędu miasta w Zgorzelcu.
- 24 stycznia straż miejska sporządziła notatkę i kontaktowała się z właścicielem obiektu, informując go, że obiekt w tej chwili stracił wszystkie możliwe zabezpieczenia, które zostały wycięte i ukradzione – dodaje.
I trudno się dziwić, niezabezpieczony obiekt to nie lada gratka dla chętnych do ćwiczenia celności rzutu kamieniami w okna czy dla zbieraczy złomu, którzy dla łatwego zarobku wytną wszystko co da się wyciąć i sprzedać na złom. A jeśli teren nie zostanie zabezpieczony taka sytuacja może doprowadzić nawet do katastrofy budowlanej.
- Zgłosiliśmy to właścicielowi, został on też poinformowany na piśmie, że do 15 lutego powinien teren zabezpieczyć, także ja dzisiaj rozmawiałam z panem, który jest właścicielem dworca, przypomniałam mu o tym, mówił że do 15 lutego tak jak zostało to zasugerowane zostanie wszystko zabezpieczone, więc pozostaje nam tylko czekać - mówi Renata Burdosz.
Czekać i mieć nadzieję, że do 15 lutego nie dojdzie do tragedii w niezabezpieczonym budynku po byłym dworcu PKP w Zgorzelcu, który od 10 lat straszy swoim wyglądem.