Damian Chodkiewicz, Michał Dalidowicz: Jak to się stało, iż znalazł się Pan w Zgorzelcu?
Harding Nana: Wydaje mi się, że najlepsze, co dla mnie mogło się stać, to właśnie się stało. Mam nadzieję, że nie odnowi mi się kontuzja i będę mógł w pełni pomóc swojemu nowemu zespołowi. Powiem szczerze, że najważniejszą rzeczą, dla której tutaj przyszedłem, jest trener Saso Filipovski. Naprawdę szanuję tego człowieka i uważam, że jest on jednym z najlepszych europejskich trenerów. Ja przychodząc tutaj, zamierzam ciężko pracować, by pomóc drużynie i poprawić swoją grę.
Dlaczego właśnie Turów?
Wydaje mi się, że właśnie ze względu na trenera. Raczej tak. Jak już mówiłem - uważam go za jednego z najlepszych trenerów w Europie i to się dla mnie liczy. Poza tym, wierzę, że dzięki niemu poprawię swoją grę i zrobię postępy. Przy okazji - patrząc na to, co trener zrobił z drużyną i przede wszystkim, co z nimi osiągnął w zeszłym sezonie, to aż się chce z takimi ludźmi współpracować. Ja niestety byłem kontuzjowany w połowie zeszłego sezonu i utraciłem trochę na kondycji, jak i też na technice. Przyjście tutaj było najlepszą rzeczą, jaką mogłem zrobić. Mam nadzieję, że grając pod okiem trenera Filipovskiego, szybko odzyskam formę.
Stracił Pan końcówkę sezonu ze względu na kontuzję. Czy po urazie nie ma już śladu?
W sumie jest już wszystko w porządku i chociaż nie jestem jeszcze w stu procentach sprawny, to jednak jest już coraz lepiej. Ciągle pracuję nad tym, aby odzyskać sto procent formy i siły. Myślę, że ten czas szybko nadejdzie.
Jaka jest różnica między treningami u trenera Krutikowa, Flevarakisa i teraz Filipovskiego?
[Śmiech] Wydaje mi się, że wiesz, jaka jest różnica. Całą zagadką jest filozofia gry. Każdy z nich ma zupełnie inną, ale zarazem tak do siebie podobną. Mogę jedynie powiedzieć, że w obecnej chwili treningi są o wiele cięższe, niż wcześniej, niż w zeszłym sezonie. To będzie procentowało w przyszłości.
Więcej na stronach Więcej na stronach BOT Turów Zgorzelec