Chłopiec trafił na oddział dziecięcy szpitala w Bogatyni w stanie skrajnego wyczerpania. Lekarze byli w szoku. Chłopiec cierpiał na porażenie mózgowe – mógł tylko leżeć, nie widział, nie słyszał, nie mówił i miał padaczkę.
- To trudna sprawa – powiedziała prokurator Violetta Niziołek. Dziecko, mimo iż cały czas leżało w łóżku, nie miało żadnych ran czy odleżyn. Można więc wnioskować, że było zadbane. Jednak chłopiec przybył na oddział w stanie krytycznym.
Ośrodek pomocy społecznej w Bogatyni zajmował się tą rodziną. Pracownicy nie natrafili na nic niepokojącego. Sami zauważają, że czasami nie byli wpuszczani.
Prokuratura zdecyduje czy zaniedbań dopuściła się matka dziecka, nie robiąc wszystkiego co w swojej mocy czy też działania zaniechały instytucje pomocy społecznej i inne.