"Czarno - zieloni" musieli to spotkanie wygrać co najmniej różnicą czterech punktów - z takim założeniem rozpoczęło się we Francji spotkanie. Gdyby plan ten się powiódł, awans PGE Turów miałby w swoich rękach podczas ostatniego meczu grupowego z Gran Canaria, który odbędzie się 12 stycznia we wrocławskiej Hali Stulecia. Niestety awans przeszedł koło nosa, a zbliżające się spotkanie będzie walką o prestiż.
Pierwszą kwartę kibice oglądali z podziwem. Goście stawiali twarde warunki. Zgorzelec prowadził 22:18 i wymusili na rywalach 6 strat. Druga kwarta rozpoczęła się świetnie. Już w 12. minucie wygrywali 32:21. To spowodowało pewne rozprężenie i błędy, które doprowadziły do utraty prowadzenia. Jednak drużyna ze Zgorzelca zdążyła się pozbierać. Podopieczni trenera Andreja Urlepa odzyskali prowadzenie i schodzili do szatni z prowadzeniem 46:40.
Druga połowa spotkania miała ograniczać się do utrzymania prowadzenia. Mecz był bardzo zacięty. W 25. minucie coś się stało... Do decydującej ćwiartki gospodarze przystępowali na prowadzeniu 70:68. SLUC Nancy w nadludzkim niemal tempie zbudowało bezpieczną przewagę.
Ostatecznie zgorzelczanie przegrali 82:102 i tym samym stracili szanse na awans do dalszej fazy Pucharu Europy.