Niedzielny pojedynek drugiej i ósmej drużyny Dominet Bank Ligi był już dziewiątym meczem w ciągu trzech sezonów i dopiero za dziewiątym razem koszykarzom Turowa udało się wygrać.
Emocji w końcówce meczu nie brakowało. Przygraniczna drużyna prowadziła w tym spotkaniu nawet ośmioma punktami, ale Anwil znany jest z twardej gry do końca zawodów. Tak też było i w tym pojedynku, gdzie podopieczni Alesa Pipana dogonili w końcówce Turów wychodząc nawet na nieznaczne jedno punktowe prowadzenie. Jednak zgorzelecki zespól nawet bez Dragisy Drobnjaka i Andresa Rodrigueza - obaj opuścili boisko za pięć przewinień - cało wyszedł z opresji i przesądził w ostatnich sekundach o zwycięstwie.
Fot. www.ksturow.pl
Zgorzelczanie prowadzili 74:73, a dwa rzuty wolne po faulu Gorana Jagodnika wykonywał Krzysztof Roszyk. Obrońca Turowa pomylił się dwukrotnie i to właśnie gospodarze mieli 10 sekund, aby wyprowadzić swój atak. Anwil grał juz bez Nikoli Otasevicia, który zszedł z parkietu za faule, wiec akcje kreował nowy nabytek włocławian – Chris Thomas. Amerykanin nie mógł się uwolnić spod presji obrońców i oddal piłkę do Gorana Jagodnika. Słoweniec na szczęście dla zgorzeleckiej ekipy nie miał zbyt dużo czasu na przygotowanie się do rzutu i spudłował z czystej pozycji. Dzięki temu Turów mógł cieszyć się z pierwszego historycznego zwycięstwa nad Anwilem.