Grupa Oto:     Bolesławiec Brzeg Dzierzoniów Głogów Góra Śl. Jawor Jelenia Góra Kamienna Góra Kłodzko Legnica Lubań Lubin Lwówek Milicz Nowogrodziec Nysa Oława Oleśnica Paczków Polkowice
Środa Śl. Strzelin Świdnica Trzebnica Wałbrzych WielkaWyspa Wołów Wrocław Powiat Wrocławski Ząbkowice Śl. Zgorzelec Ziębice Złotoryja Nieruchomości Ogłoszenia Dobre Miejsca Dolny Śląsk

Bolesławiec
Ciuchcia kontra mućki

     autor:
Share on Facebook   Share on Google+   Tweet about this on Twitter   Share on LinkedIn  
Po drugiej wojnie światowej Bolesławiec posiadał dwa dworce kolejowe – większy, niejako główny, wzniesiony przy krajowym szlaku i mniejszy, tak zwany wschodni, obsługujący dwie normalnotorowe linie lokalne.
  Ciuchcia  kontra  mućki

  Ciuchcia  kontra  mućki
kliknij na zdjęcie, aby powiększyć.  Ciuchcia  kontra  mućki
kliknij na zdjęcie, aby powiększyć.  Ciuchcia  kontra  mućki
kliknij na zdjęcie, aby powiększyć.

Pierwszą z nich, mającą dwadzieścia pięć kilometrów długości i dobiegającą do Nowej Wsi Grodziskiej, spółka Kleinbahn Bunzlau-Neudorf AG oddała do użytku 10 kwietnia 1906 roku, zaś 20 grudnia 1913 roku inna firma, Kleinbahn Bunzlau-Modlau AG, uruchomiła drugą, ponad trzydziestokilometrową żelazną drogę, wiodącą w pobliże dworca kolejowego we wsi Modła. Tam pasażerowie mogli przesiąść się do pociągów, zmierzających w kierunku Legnicy bądź Żagania. Tym ważnym szlakiem do sierpnia 1939 roku pędził też słynny ekspres Latający Ślązak, mijający w biegu perony stacji Modła.

Przy mniejszym dworcu zaczynały się torowiska kolei podmiejskiej. W ich sąsiedztwie wybudowano spore bocznice, rampy przełajowcze, a także lokomotywownię. Blisko budynku stacyjnego istniał wolnostojący, gustowny szalet, podróżni mogli korzystać z poczekalni, pracowała też kasa biletowa.

W roku 1921 wspomniane wcześniej firmy dokonały połączenia w Bunzlauer Kleinbahn AG, czyli Spółkę Akcyjną „Kolejka Bolesławiecka”. Jej pociągi były ciągnione przez powszechne w pruskich kolejach podmiejskich, niewielkie lokomotywy-tendrzaki, oznaczane symbolem T3 - ale z czasem do szybkiej i tańszej obsługi ruchu pasażerskiego pozyskano też samobieżne spalinowe szynobusy.

Linia prowadząca do Nowej Wsi Grodziskiej umożliwiała podróżnym dalsze przejazdy po przesiadce na tej stacji. Miała ponadto istotne znaczenie gospodarcze, biegła bowiem przez Wartę Bolesławiecką, gdzie w pobliskich Wartowicach eksploatowano od dawna piaskowiec. W roku 1907 powstała tam normalnotorowa, ponad dwukilometrowa specjalna odnoga, łącząca kamieniołomy z torowiskiem szlaku Bolesławiec - Nowa Wieś Grodziska, umożliwiająca szybkie i wygodne ekspediowanie skalnych bloków do odbiorców. Opodal Wartowic widnieją nadal betonowe resztki ramp przeładunkowych, do których na wąskotorowych platformach docierały wycięte w kamieniołomie bryły. Pozostał także cementowy zarys małego peronu przystanku, istniejącego niegdyś mniej więcej w połowie długości tej bocznicy.

Włodarze lokalnej kolei bolesławieckiej dbali o jej rozwój, pod koniec lat trzydziestych dwudziestego wieku spółka dysponowała ponad pięćdziesięcioma wagonami towarowymi, dwoma bagażowymi jak również siedemnastoma osobowymi - oraz sześcioma parowozami tudzież kilkoma motorowymi szynobusami. Te jednak w trakcie wojny przestały kursować, cenne paliwo potrzebne było przede wszystkim niemieckim pojazdom wojskowym…

Pociągi, jeżdżące do Nowej Wsi Grodziskiej, niespiesznie toczyły się zatrzymując przy wiejskich peronach – między innymi dwukrotnie w Kruszynie, potem w Warcie Bolesławieckiej, Iwinach i Raciborowicach. Wiele osób, wyruszających na ową trasę z miasta, jeździło przed wojną do przystanku Gröditzberg, położonego nieco ponad kilometr na południe od dawno wygasłego wulkanu. Jego wyrastający ponad okolicę stożek wieńczy imponujący zamek Grodziec. Po 1945 roku ową malowniczą stacyjkę określono mianem Grodźca-Zamczyska. Obecnie na jej miejscu drzemią w dorodnych krzakach smętne resztki zlikwidowanych urządzeń dworcowych.

W roku 1961 pewna bolesławiecka siódma klasa wyruszyła na wycieczkę, której celem był zamek Grodziec. Atoli główną atrakcją tego przedsięwzięcia okazał się sam przejazd „kowbojskimi” wagonami, do których wejście wiodło przez zadaszone pomosty. Ich wnętrza wyposażono w ławy z oparciami, wykonane z drewnianych listew. Skład ciągnęła obficie dymiąca ciuchcia, która w szczerym polu po kilku długich gwizdkach zwolniła i stanęła.

Pasażerowie mieli okazję przeżyć rzadko spotykane dzisiaj zdarzenie. Oto na torach stało spokojnie duże stado krów. Postój pociągu trwał kilkanaście minut, nim nadbiegł zdyszany pasterz, kiepsko pilnujący stada i dopiero on zmusił uparte zwierzęta do zejścia na pobliskie pole.


Zdzisław Abramowicz



o © 2007 - 2024 Otomedia sp. z o.o.
Redakcja  |   Reklama  |   Otomedia.pl
Dzisiaj
Wtorek 16 kwietnia 2024
Imieniny
Bernarda, Biruty, Erwina

tel. 660 725 808
tel. 512 745 851
reklama@otomedia.pl