Grupa Oto:     Bolesławiec Brzeg Dzierzoniów Głogów Góra Śl. Jawor Jelenia Góra Kamienna Góra Kłodzko Legnica Lubań Lubin Lwówek Milicz Nowogrodziec Nysa Oława Oleśnica Paczków Polkowice
Środa Śl. Strzelin Świdnica Trzebnica Wałbrzych WielkaWyspa Wołów Wrocław Powiat Wrocławski Ząbkowice Śl. Zgorzelec Ziębice Złotoryja Nieruchomości Ogłoszenia Dobre Miejsca Dolny Śląsk

Zgorzelec
PGE Turów: Kilerów dwóch

     autor:
Share on Facebook   Share on Google+   Tweet about this on Twitter   Share on LinkedIn  
Stefan Balmazović i Cameron Ayers byli bohaterami PGE Turowa w starciu z BM Slam Stalą Ostrów Wielkopolski. - Tu nie chodzi o mnie, czy Camerona. To zasługa całej drużyny - zaznacza serbski skrzydłowy zgorzelczan.
PGE Turów: Kilerów dwóch

Mecz ze Stalą był dla Stefana Balmazovicia swoistym odrodzeniem. Doświadczony Serb, jeden z czołowych strzelców ligi w poprzednim sezonie, rozpoczął tegoroczne rozgrywki od słabego występu w Lublinie w którym spędził ostatni rok. Przeciwko swojemu byłemu klubowi 28-latek nie zdobył żadnego punktu, nie trafił ani jednego z czterech oddanych rzutów z gry.

Mierzący 199 cm wzrostu zawodnik odpłacił to drużynie i kibicom podczas niedzielnego starcia. Rzucił Stali 20 punktów, miał świetną skuteczność z dystansu (4/6) i w kluczowych momentach był prawdziwym kilerem. Najpierw na 56 sekund przed końcem doprowadził do remisu celnym rzutem z 9 metrów i ręką Grega Surmacza przy twarzy. Chwilę później z zimną krwią egzekwował dwa rzuty wolne.

- Nie chcę mówić o sobie ”bohater”. To cały zespół jest bohaterem tego meczu. Jesteśmy jedną drużyną i gdy gramy razem, to możemy pokonać każdego. Teraz to ja trafiałem, ale w następnym meczu to może być Francis lub ktokolwiek inny. Pokazaliśmy wszystkim, że mamy dobry charakter, że jesteśmy zespołem. Stelmet i Start to już przeszłość, musimy patrzeć do przodu - przyznaje skromny Balmazović. - To zasługa całej drużyny. Gdyby Myles nie podał mi piłki, to nie mógłbym oddać tego rzutu, więc graliśmy jako zespół i wygraliśmy jako zespół. Tu nie chodzi o mnie, czy Camerona - dodaje.

- Stal była bardzo blisko, ale my pokazaliśmy wysoką koncentrację. Byliśmy naprawdę dobrze przygotowani do tego meczu. Dla nas to ważne by wygrywać takie pojedynki jak ten, ponieważ Stal jest naprawdę dobrym zespołem. Oni na pewno awansują do play-off i będą mieć w sezonie wielkie mecze np. przeciwko Stelmetowi. A my udowodniliśmy, że możemy rywalizować z tym zespołem i pokazaliśmy wszystkim kibicom w hali, że mamy…nie chce używać tego słowa, ale każdy wie co mam na myśli. To zwycięstwo doda nam pewności siebie w następnych meczach - kontynuuje serbski skrzydłowy PGE Turowa.

Adept typowej bałkańskiej szkoły koszykówki potrafi być liderem zespołu nie tylko na parkiecie, ale także poza nim. Choć formalnie opaskę kapitana dzierży Bartosz Bochno, to właśnie Balmazović bardzo często przybiera rolę mówcy motywacyjnego w szatni, a używane przez niego serbskie ’Ajde!’ (z pol. dawaj!, z ang. let’s go!) powtarzają nawet sami Amerykanie.

- Porozmawialiśmy trochę ze sobą po tych meczach, ale to co dzieje się w szatni, zostaje w szatni. Powiedziałem chłopakom, że na pewno musimy zachowywać się jak zespół, dawać z siebie sto procent, że każdy z nas ma talent i potrafi grać w koszykówkę. I gdy będziemy robić to, co w naszej mocy, to nawet, gdy przegramy, każdy będzie z siebie zadowolony - uchyla rąbka tajemnicy Stefan Balmazović.

Obok Serba drugim, amerykańskim kilerem, był Cameron Ayers. 26-latek zdobył 17 punktów z czego 8 w trzeciej kwarcie, trafiając wówczas dwukrotnie z dystansu. Zgorzelczanie osiągnęli wtedy 12-punktową przewagę.

- Starałem się wyjść na trzecią kwartę agresywnie. Oddałem swoje rzuty, a trenerzy i koledzy z drużyny obdarzyli mnie swoim zaufaniem. Gdy tylko byłem na otwartej pozycji, to starałem się to wykorzystywać - mówi o swojej grze Ayers. - Stefan jest wielki! Trafił rzut meczu, a może i całego roku. To był wielki wysiłek całej drużyny - kontynuuje Amerykanin, podkreślając, tak jak Balmazović, pracę zespołową. Swoją cegiełkę do pierwszego zwycięstwa w sezonie dołożyli bowiem także m.in. Kacper Borowski, Karolis Petrukonis, czy Brad Waldow.

- W dwóch pierwszych meczach sezonu gdzieś straciliśmy naszą mentalność. Ale teraz zachowaliśmy skupienie, nawet gdy przegrywaliśmy w końcówce. Byliśmy w dołku zarówno na początku, jak i na końcu meczu pomimo dużej przewagi. Ale jak zwykle sobie mówimy, nie dbamy o to, czy wygrywamy wysoko, czy nisko. Sprawy mogły pójść po naszej myśli lub nie. Jednak w tym meczu pokazaliśmy dużo silnego charakteru, którego będziemy potrzebować także w kolejnych spotkaniach - dodaje Cameron Ayers.

O kolejną wygraną czarno-zieloni powalczą już w najbliższy piątek. O godz. 18.30. podejmą na własnym parkiecie GTK Gliwice.


BS



o © 2007 - 2024 Otomedia sp. z o.o.
Redakcja  |   Reklama  |   Otomedia.pl
Dzisiaj
Piątek 26 kwietnia 2024
Imieniny
Marii, Marzeny, Ryszarda

tel. 660 725 808
tel. 512 745 851
reklama@otomedia.pl